26 sierpnia 2015

Sylveco szampon i kremy

Uwielbiam lekki krem nagietkowy z Sylveco. Zużyłam jedno opakowanie i postanowiłam kupić kolejne oraz lekki krem brzozowy i szampon do włosów z betuliną. Zacznę od kremów.

Sylveco lekki krem nagietkowy i brzozowy
Opiszę te kremy razem razem, bo nie widzę różnicy między nimi. Oba są tak samo dobre. Teraz jestem w połowie kremu brzozowego. Po skończeniu wrócę do nagietkowego, 
Wybierając krem staram się żeby nie zawierał parafiny i gliceryny i te kremy ich nie mają. Konsystencja jak dla mnie jest średnio tłusta, nie wchłaniają się całkowicie do pełnego matu. Na duży plus zaliczam że nie zapychają porów, nie mam po nich wysypu pryszczy. 
Wyraźnie nawilżają cerę. Lubię te uczucie rano, gdy mam miłą w dotyku skórę. 
Ostatnio zaczęłam dodawać do nich po jednej kropli olejku jojoba i tamanu. Twarz wyraźnie bardziej się świeci po takiej mieszance, ale nie ma żadnych niespodzianek na twarzy. Co do kondycji skóry nie zauważyłam żadnej różnicy, ale jakoś staram się zużyć te olejki, więc skoro nie szkodzą to je dodaję. Cieszę się że trafiłam na te kremy, bo ciężko znaleźć mi coś dobrego, nie drogiego, co dobrze wpływa na moją skórę. 
Ju z niebawem zacznę używać atredermu i jestem ciekawa czy wtedy kremy też dadzą radę.

Cena:  27 zł

A na koniec balsam myjący do włosów Sylveco
balsam myjący do włosów Sylveco
Kupując go liczyłam że pomoże na swędzenie skóry głowy, chociaż producent tego nie obiecuje, ale czytałam że u niektórych dziewczyn działa na to. U mnie niestety nie poradził sobie z tym. Mam dwa szampony które sobie świetnie z tym radzą, są to Garnier total clean 2w1 i l'oreal density advanced.
Co do działania szamponu sylveco to kompletnie nie sprawdził się u mnie. Nie domywa włosów, po wyschnięciu włosy u nasady są lekko tłuste, nawet po dwukrotnym myciu! Nie zdarzyło mi się to jeszcze po żadnym szamponie. Użyłam go chyba 6 razy i już więcej próbować nie będę.

Cena: 27 zł

14 sierpnia 2015

Balsamy do ciała

Dzisiaj napiszę o balsamach do ciała które dają radę nawilżyć moje nogi . Już wcześniej pisałam o balsamach do ciała, ale od tego czasu sporo się zmieniło. Balsam z loreal i baby smile są wycofane ze sprzedaży. Więc postanowiłam zrobić małą aktualizację.
Znalezienie balsamu który nawilży moją suchą skórę na nogach jest nie lada wyzwaniem. Mój idealny balsam to taki który nawilża bez zbędnego natłuszczenia, nie lubię lepiącej się skóry. Poza tym chciałabym żeby po prysznicu skóra nadal była w dobrej kondycji.
Do tej pory używałam ich mnóstwo. Po większości efekt był taki że albo były za lekkie i chwilę po nasmarowaniu, miałam wrażenie jak bym nic nie nałożyła, albo efekt lepiącej skóry, a po kąpieli na nogach susz.
Na chwilę obecną mam jeden do którego wracam od lat. Nie jest to typowy balsam nawilżający, chociaż w tej roli jest świetny. Jest to Nivelazione antycellulitowy krem wyszczuplająco ujędrniający.

Nivelazione antycellulitowy krem wyszczuplająco ujędrniający.


Pierwszy raz użyłam go lata temu, (wtedy jeszcze był w zielonej tubie) w czasach gdy wierzyłam że da rady usunąć cellulit kremami. Byłam ogromnie zaskoczona że likwiduje swędzenie skóry i świetnie nawilża. Krem ma lekką konsystencję. Po nasmarowaniu czuć że jest na nogach, ale nie jest to denerwująca lepkość. Sprawdza się świetnie. Zawsze mam go w domu. Czasem robię sobie przerwę na coś nowego, ale zawsze do niego wracam. 
Co do działania antycellulitowego, to nie zauważyłam żadnej zmiany, a używam go naprawdę długo.

Cena: ok 14 zł
Dostępność: kupuję go zawsze w rosmannie. 

Kolejnym balsamem jest Garnier oil beauty odżywcze mleczko do ciała z olejkami. Używam go od niedawna. Na lato chciałam mieć balsam który delikatnie nada połysk nogom, bez drobinek. Wybór padł na to cudo.

Garnier oil beauty odżywcze mleczko do ciała z olejkami
Balsam ma gęstą konsystencję. Pachnie przepięknie.
Pozostawia lepką warstwę na skórze, z tego powodu na pewno nie zostanie ze mną na dłużej, niż do końca lata. 
Nogi wyglądają wspaniale po tym balsamie tak jak chciałam, są delikatnie rozświetlone, z lekkim połyskiem. Podoba mi się ten efekt. 
Co do nawilżenia jest bardzo przeciętne. Balsam ten bardziej natłuszcza niż nawilża. Używam go rano a na wieczór smaruję się nivelazione.

Cena: 15 zł w biedronce.

Poza tymi dwoma balsamami smaruję się często bezpośrednio po kąpieli  oliwką Hipp z olejkiem migdałowym. 
oliwka Hipp z olejkiem migdałowym
Na oliwkę nakładam balsam, bo sama oliwka nie daje rady nawilżyć skóry. 
Lubię tą oliwkę za lekką konsystencję, nie jest tłuściochem, jak inne oliwki które do tej pory używałam. 
Używam jej również na końcówki włosów, po umyciu w celu dociążenia. Sprawdza się dobrze w tej roli.
Poza tym służy mi też do demakijażu oczu. Delikatnie smaruję powieki, zmywam wodą, a resztki tuszu do rzęs usuwam wacikiem. Dzięki temu usuwanie makijażu jest dużo delikatniejsze i szybsze.

Cena: 15 zł

Wracając do nawilżania nóg. Zimą gdy suchość skóry jest większa niż zawsze, dwa, trzy razy w tygodniu smaruję się balsamem z mocznikiem garnier lub isana. Nie używam częściej kremów z mocznikiem bo zauważyłam że dają lepszy efekt używane doraźnie. 
Z pomocą takich właśnie produktów radzę sobie z suchością skóry. Jestem zadowolona z efektu. Zwłaszcza z kremu nivelazione, odkąd go używam nie przybył mi żaden dodatkowy rozstęp, na nogach a mam ich trochę. Całe szczęście są słabo widoczne.

12 sierpnia 2015

Lekki krem to twarzy z filtrem 50

Mam dwa kremy z filtrem które używam codziennie, jeden jest moim ideałem, o którym nawet nie marzyłam, bo myślałam że nie istnieje krem który spełni wszystkie moje oczekiwania. Jest to Heliocare 360 gel oil-free . To najlżejszy krem z filtrem jaki do tej pory używałam. 

Heliocare 360 gel oil-free
Heliocare 360 gel oil-free



 Bezpośrednio po nałożeniu, twarz jest lekko lepiąca, cała się błyszczy, ale po paru minutach wchłania się do pełnego matu! Co przy mojej tłustej cerze w strefie T jest niewiarygodne. Nawet bez przypudrowania twarz wygląda świetnie. Nie zapycha porów, po prostu ideał.

Pierwszy raz mam krem z filtrem pod który mogę nałożyć serum i nie błyszczeć się :) Nawet po nałożeniu dodatkowo fluidu, nie pojawia się świecenie.

Kosztuje ok 100 zł. Został kupiony w aptece w Niemczech. Niestety w Polsce nie widziałam go w aptekach.

Drugim kremem z filtrem, który używam od dawna jest Ziaja sopot sun, krem przeciw zmarszczkom spf 30. 
Ziaja sopot sun krem przeciw zmarszczkom spf 30

Ma gęstszą kremową konsystencję, pomimo tego nie zapycha porów, nie szczypie w oczy.
Lubie go ponieważ fajnie nawilża skórę i leciutko poprawia jej kondycję. Co  do działania przeciwzmarszczkowego to z zaskoczeniem przyznaje, że rzeczywiście działa co nieco w tym kierunku.

Niestety nie jest mogę położyć na niego fluidu, ani pozwolić sobie na krem pod spód. Bez przypudrowania skóra bardzo się świeci, w czasie upałów nawet przypudrowanie nie pomaga. Jednak za wyjątkiem lata krem sprawdza się dobrze.
Obecnie używam go codziennie na dekolt i ramiona.



















9 lipca 2012

Mikrodermabrazja

Moja przygoda z mikrodermabrazją


Jako że mam cerę mieszaną, z dużą skłonnością do zaskórników, mam również trochę przebarwień. Dramatu nie ma, ale jednak wolałabym ich nie mieć. Naczytałam się o dobrodziejstwach mikrodermabrazji. Oczami wyobraźni widziałam już siebie z gładziutką cerą bez przebarwień i rozszerzonych porów. Tak więc półtora roku temu wybrałam się do kosmetyczki na konsultację. Potwierdziła, że po mikro będę miała cerę o jakiej marzę, zaproponowała by połączyć to z kwasami, i będzie po problemie.
Byłam na 8 zabiegach mikrodermabrazji, za jeden płaciłam 100 zł. I 6 razy kwasy, ok 80 zł za jeden zabieg. Czasami bezpośrednio po mikro, czasami 1 tydzień mikro, a następny kwasy. Straciłam ok 1300 zł.  
Efekt jeżeli chodzi o przebarwienia i pory nie zmieniło się nic ! ! ! Przez ok 3 miesiące nie mogłam dać sobie rady z moją cerą była bardzo wysuszona, wiecznie czerwona. Totalna porażka. Byłam zawiedziona, i zła na siebie że dałam się tak oszukać.
 Pół roku później pojechałam do innego salonu kosmetycznego na zwykłe oczyszczanie, w mieście niedaleko mojego. Tam kosmetyczka powiedziała, że mikrodermabrazją nigdy w życiu nie da się zlikwidować przebarwień, zabieg ten jest fajny do np. oczyszczania twarzy i później dobrze położyć odżywczą maskę. A do przebarwień to najlepiej laser.  Żałuję, że nie pojechałam tam odrazu, ale szkoda mi było czasu na dojazdy :(
Teraz tak robię, jeżdżę na mikro w celu oczyszczenie, potem maska, i jestem zadowolona. A jak kiedyś uda mi się odłożyć, to zdecyduję się na laser.

30 maja 2012

Fluid

Od długiego czasu mam dwa ulubione fluidy, które używam zamiennie. Jeden najczęściej latem, drugi zimą. Obydwa sprawdzają się świetnie do mojego typu skóry. Przede wszystkim, mogę przechodzić w nich cały dzień i mnie nie zapychają. Po paru godzinach gdy zaczynam się świecić, nadmiar sebum usuwam za pomocą chusteczki i gotowe :)

Maybelline Pure-Liquid Mineral, kolor 040 fawn

Wg opisu fluid mineralny zapewnia pełny nieskazitelny makijaż. Pozwala skórze oddychać, dając zdrowo wyglądające wykończenie, które stapia się z odcieniem skóry. Zawiera filtr SPF 18.  Cena: ok 35 zł.

Maybelline Pure-Liquid Mineral, kolor 040 fawn
Fluid ten jest bardzo lekki, delikatnie wyrównuje kolor skóry. Sprawdza się u mnie na cieplejsze dni ze względu na lekką konsystencję, gdy skóra i bez podkładu świeci się po paru godzinach. Nadmiar fluidu nie gromadzi się w rozszerzonych porach skóry. Nie roluje się na twarzy, łatwo się go nakłada. Do wyboru przekonał mnie ostatecznie filtr SPF 18.

 Na minus muszę przypisać, że po kilku godzinach znika z twarzy, i trzeba go ponownie nakładać, przez co jest mało wydajny. Nie pokrywa również wszystkich niedoskonałości, a jedynie lekko wyrównuje kolor skóry.
Jednak pomimo wszystko lubię go bo nie szkodzi mojej skórze.

Odcień który wybrałam to 040 fawn, jest trochę ciemniejszy od mojego odcienia skóry, ale na lato gdy jestem trochę opalona, pomimo używania filtru, jest w sam raz.

Lirene City Matt Fluid matująco-wygładzający

Wg opisu matuje skórę i wygładza niedoskonałości, dzięki zawartości Nylonu 12 oraz specjalnych mikrogąbeczek pochłaniających nadmiar sebum. Cena ok. 20 zł

Lirene City Matt Fluid matująco-wygładzający naturalny i beżowy
Ma cięższą konsystencję niż poprzedni. A pomimo to nie zapycha, po kilku godzinach skóra delikatnie się świeci, ale nadmiar sebum wystarczy usunąć zwykłą chusteczką. Świetnie kryje wszystkie niedoskonałości. Nie ma efektu "maski". Na twarzy utrzymuje się długo. Nadmiar nie wchodzi w pory skóry.

Najczęściej mam dwa kolory naturalny i beżowy. Naturalny na czas gdy mam jeszcze resztki opalenizny, a w beżowym, który super wpasowuje się w mój odcień skory,  zwykle przechodzę całą zimę.   

28 maja 2012

Krem pod oczy

Soraya kuracja dotleniająca, krem pod oczy rozświetlająco - dotleniający


Jest to krem, który używam najdłużej ze wszystkich kremów. Wg opisu: do cery niedotlenionej, narażonej na szkodliwy wpływ promieniowania UV, stresu i zanieczyszczeń środowiska. Krem przywraca właściwy poziom nawilżenia, opóźnia pojawienie się drobnych zmarszczek pod oczami. Przy regularnym stosowaniu skóra wygląda młodziej, odzyskuje gładkość i elastyczność. Cena: ok 11 zł

Soraya kuracja dotleniająca krem pod oczy rozświetlająco dotleniający
Pierwszy raz zdecydowałam się na ten krem po przeczytaniu opinii, że zmniejsza worki po oczami. Typowych worków nie mam, ale moje oczy są wiecznie podkrążone, wyglądam jak bym była ciągle zmęczona. Nie ma na to wpływu jak długo śpię, chociaż jak śpię dłużej to są bardziej podkrążone niż zwykle. Gdy używałam za ciężkich kremów, worki były jeszcze bardziej widoczne.

Moje zaskoczenie było ogromne gdy po paru dniach używania, podkrążenia znacznie się spłyciły. Nie znikły całkowicie, ale efekt był widoczny. Ponadto krem ten łagodnie nawilża skórę, tak w sam raz jak dla mnie. Pozostawia lekką tłustą warstwę, z tego powodu używam go na noc. Działania przeciwzmarszczkowego nie zauważyłam, jednak w tym celu używam pod oczy kremu do twarzy.

Krem ten używam przez około dwa miesiące i robię przerwę. Żeby skóra się nie przyczaiła.

25 maja 2012

Olay Total Effects do cery tłustej i mieszanej

Jest to przeciwzmarszczkowy krem na dzień i na noc. Krem ten ma bardzo lekką konsystencje.Praktycznie w ogóle nie pachnie. Co uważam za plus.

Olay Total Effects do cery tłustej i mieszanej
Używałam go na dzień, skóra po nim w ogóle się nie świeci. I to by było tyle pozytywów. W ogóle  nie nawilżał, ale też nie wysuszał. Działania przeciwzmarszczkowego nie zauważyłam.
Krem ogólnie na plus, bo nie zapycha i nie w wysusza. Cena: zapłaciłam za niego 46 zł, w promocji, w Rossmannie.

Krem z filtrem do twarzy

Clinique superdefense SPF 25 


Jest to przeciwzmarszczkowy, nawilżający krem. Ma lekką konsystencję. Zapach trochę chemiczny, ale szybko się ulatnia. Jest bardzo wydajny.

Clinique superdefense SPF 25


Jest to jeden z dwóch kremów z filtrem, który mnie nie zapycha. Przy mojej cerze trudno spotkać taką perełkę. A jednak udało się. Szkoda, że jest drogi. Cena135 zł, w Douglasie.

To moje drugie opakowanie tego kremu. Pierwsze było rok temu. Byłam po 8 mikrodermabrazjach, które rzekomo miały usunąć przebarwienia, ale dałam się nabrać :( O tym będzie później. Po tych zabiegach skórę miałam wyjątkowo wrażliwą, zapychały ją dosłownie wszystkie kremy z filtrem powyżej 20 spf, które używałam. Dobrze że miałam próbki, bo bym zbankrutowała na  tych eksperymentach :) I w końcu natrafiłam na ten krem. Nakładałam go na twarz, po ok. 4 godz. zmywałam i później znowu nakładałam. Dlatego żeby nie zapychał. Działało. Po ok 2 miesiącach od zabiegów skóra, wróciła do normalności. Czyli tendencja do zapychania była trochę mniejsza. I już bez żadnego zmywania mogłam przechodzić cały dzień z tym kremem. Pod koniec dnia w upały, skóra jest trochę przetłuszczona, ale nie wychodzą żadne niespodzianki.

Co do działania przeciwzmarszczkowego, to takowego nie zauważyłam. Skóra jest fajnie nawilżona.

Peelingi do ciała

Dzisiaj będzie o moich ulubionych peelingach do ciała.

Pierwszy to peeling masaż antycellulitowy Lirene

Jest gruboziarnisty. Bardzo fajnie odświeża skórę. I ten zapach, uwielbiam go. Jest wydajny, używam go raz w tygodniu i starcza na ok 2,5 miesiąca. Cena ok 12 zł.

Lirene  peeling masaż antycellulitowy

W między czasie próbowałam innych, i zawsze przeszkadzały mi za małe drobinki, po których nie czułam takiego fajnego efektu. Peeling w tej wersji występuje w innych zapachach, ale ja zdecydowanie najbardziej lubię ten.

Kolejny to peeling domowy

Robię go z oliwy z pestek winogron, tłoczonej na  zimno cena ok 30 zł. i cukru.  Odlewam porcję oliwy, czyli tyle ile potrzebuję na jedno zużycie i dosypuję cukier. Cukru w zależności jaką gęstość chcemy uzyskać.  Również bardzo dobrze ściera. Po prysznicu nie trę ręcznikiem skóry, tylko delikatnie osuszam, później nie potrzebuję już balsamu do ciała. Po umyciu skóra ma delikatną powłoczkę oleju. I jest bardzo miękka w dotyku.

Ta metoda jednak odpada, gdy mam problem ze swędzeniem skóry, zwiastującym nieuchronne pojawienie się rozstępów. Wtedy wolę peeling Lirene po którym mogę nałożyć balsam.

Podsumowując lubię obydwa peelingi. I stosuję je zamiennie. Choć czasami kuszę się na nowości, ale jak do tej pory zawsze skruszona wracam do mojego zgranego duetu.

Odżywka bez splukiwania do włosów

W celach kamuflażu moich sianowatych końcówek uwielbiam używać olejek pielęgnacyjny Gliss Kur hair repair. Cena ok. 30 zł. Jest baardzo wydajny. Używać go można na suche lub mokre włosy.

Gliss Kur hair repair, olejek pielęgnacyjny
Olejek ten nie przyczynia się nawilżenia włosów. Za to rewelacyjnie je wygładza, włosy po nim są gładkie, sprawiają wrażenie dobrze nawilżonych. Używam go zawsze przed suszeniem, lub prostowaniem włosów.   Nakładać go należy w rozsądnych ilościach, żeby nie obciążyć zanadto włosów.

Gdy nie zamieszam prostować ani suszyć włosów, w końce wcieram niewielkie ilości oliwy z pestek winogron. Robię to na wieczór, na wypadek gdyby zdarzyło mi się przesadzić z oliwą.

Pamiętać należy o niefarbowaniu włosów wcześniej naoliwionych, bo kolor może wyjść inny.

Popularne posty