9 lipca 2012

Mikrodermabrazja

Moja przygoda z mikrodermabrazją


Jako że mam cerę mieszaną, z dużą skłonnością do zaskórników, mam również trochę przebarwień. Dramatu nie ma, ale jednak wolałabym ich nie mieć. Naczytałam się o dobrodziejstwach mikrodermabrazji. Oczami wyobraźni widziałam już siebie z gładziutką cerą bez przebarwień i rozszerzonych porów. Tak więc półtora roku temu wybrałam się do kosmetyczki na konsultację. Potwierdziła, że po mikro będę miała cerę o jakiej marzę, zaproponowała by połączyć to z kwasami, i będzie po problemie.
Byłam na 8 zabiegach mikrodermabrazji, za jeden płaciłam 100 zł. I 6 razy kwasy, ok 80 zł za jeden zabieg. Czasami bezpośrednio po mikro, czasami 1 tydzień mikro, a następny kwasy. Straciłam ok 1300 zł.  
Efekt jeżeli chodzi o przebarwienia i pory nie zmieniło się nic ! ! ! Przez ok 3 miesiące nie mogłam dać sobie rady z moją cerą była bardzo wysuszona, wiecznie czerwona. Totalna porażka. Byłam zawiedziona, i zła na siebie że dałam się tak oszukać.
 Pół roku później pojechałam do innego salonu kosmetycznego na zwykłe oczyszczanie, w mieście niedaleko mojego. Tam kosmetyczka powiedziała, że mikrodermabrazją nigdy w życiu nie da się zlikwidować przebarwień, zabieg ten jest fajny do np. oczyszczania twarzy i później dobrze położyć odżywczą maskę. A do przebarwień to najlepiej laser.  Żałuję, że nie pojechałam tam odrazu, ale szkoda mi było czasu na dojazdy :(
Teraz tak robię, jeżdżę na mikro w celu oczyszczenie, potem maska, i jestem zadowolona. A jak kiedyś uda mi się odłożyć, to zdecyduję się na laser.

30 maja 2012

Fluid

Od długiego czasu mam dwa ulubione fluidy, które używam zamiennie. Jeden najczęściej latem, drugi zimą. Obydwa sprawdzają się świetnie do mojego typu skóry. Przede wszystkim, mogę przechodzić w nich cały dzień i mnie nie zapychają. Po paru godzinach gdy zaczynam się świecić, nadmiar sebum usuwam za pomocą chusteczki i gotowe :)

Maybelline Pure-Liquid Mineral, kolor 040 fawn

Wg opisu fluid mineralny zapewnia pełny nieskazitelny makijaż. Pozwala skórze oddychać, dając zdrowo wyglądające wykończenie, które stapia się z odcieniem skóry. Zawiera filtr SPF 18.  Cena: ok 35 zł.

Maybelline Pure-Liquid Mineral, kolor 040 fawn
Fluid ten jest bardzo lekki, delikatnie wyrównuje kolor skóry. Sprawdza się u mnie na cieplejsze dni ze względu na lekką konsystencję, gdy skóra i bez podkładu świeci się po paru godzinach. Nadmiar fluidu nie gromadzi się w rozszerzonych porach skóry. Nie roluje się na twarzy, łatwo się go nakłada. Do wyboru przekonał mnie ostatecznie filtr SPF 18.

 Na minus muszę przypisać, że po kilku godzinach znika z twarzy, i trzeba go ponownie nakładać, przez co jest mało wydajny. Nie pokrywa również wszystkich niedoskonałości, a jedynie lekko wyrównuje kolor skóry.
Jednak pomimo wszystko lubię go bo nie szkodzi mojej skórze.

Odcień który wybrałam to 040 fawn, jest trochę ciemniejszy od mojego odcienia skóry, ale na lato gdy jestem trochę opalona, pomimo używania filtru, jest w sam raz.

Lirene City Matt Fluid matująco-wygładzający

Wg opisu matuje skórę i wygładza niedoskonałości, dzięki zawartości Nylonu 12 oraz specjalnych mikrogąbeczek pochłaniających nadmiar sebum. Cena ok. 20 zł

Lirene City Matt Fluid matująco-wygładzający naturalny i beżowy
Ma cięższą konsystencję niż poprzedni. A pomimo to nie zapycha, po kilku godzinach skóra delikatnie się świeci, ale nadmiar sebum wystarczy usunąć zwykłą chusteczką. Świetnie kryje wszystkie niedoskonałości. Nie ma efektu "maski". Na twarzy utrzymuje się długo. Nadmiar nie wchodzi w pory skóry.

Najczęściej mam dwa kolory naturalny i beżowy. Naturalny na czas gdy mam jeszcze resztki opalenizny, a w beżowym, który super wpasowuje się w mój odcień skory,  zwykle przechodzę całą zimę.   

28 maja 2012

Krem pod oczy

Soraya kuracja dotleniająca, krem pod oczy rozświetlająco - dotleniający


Jest to krem, który używam najdłużej ze wszystkich kremów. Wg opisu: do cery niedotlenionej, narażonej na szkodliwy wpływ promieniowania UV, stresu i zanieczyszczeń środowiska. Krem przywraca właściwy poziom nawilżenia, opóźnia pojawienie się drobnych zmarszczek pod oczami. Przy regularnym stosowaniu skóra wygląda młodziej, odzyskuje gładkość i elastyczność. Cena: ok 11 zł

Soraya kuracja dotleniająca krem pod oczy rozświetlająco dotleniający
Pierwszy raz zdecydowałam się na ten krem po przeczytaniu opinii, że zmniejsza worki po oczami. Typowych worków nie mam, ale moje oczy są wiecznie podkrążone, wyglądam jak bym była ciągle zmęczona. Nie ma na to wpływu jak długo śpię, chociaż jak śpię dłużej to są bardziej podkrążone niż zwykle. Gdy używałam za ciężkich kremów, worki były jeszcze bardziej widoczne.

Moje zaskoczenie było ogromne gdy po paru dniach używania, podkrążenia znacznie się spłyciły. Nie znikły całkowicie, ale efekt był widoczny. Ponadto krem ten łagodnie nawilża skórę, tak w sam raz jak dla mnie. Pozostawia lekką tłustą warstwę, z tego powodu używam go na noc. Działania przeciwzmarszczkowego nie zauważyłam, jednak w tym celu używam pod oczy kremu do twarzy.

Krem ten używam przez około dwa miesiące i robię przerwę. Żeby skóra się nie przyczaiła.

25 maja 2012

Olay Total Effects do cery tłustej i mieszanej

Jest to przeciwzmarszczkowy krem na dzień i na noc. Krem ten ma bardzo lekką konsystencje.Praktycznie w ogóle nie pachnie. Co uważam za plus.

Olay Total Effects do cery tłustej i mieszanej
Używałam go na dzień, skóra po nim w ogóle się nie świeci. I to by było tyle pozytywów. W ogóle  nie nawilżał, ale też nie wysuszał. Działania przeciwzmarszczkowego nie zauważyłam.
Krem ogólnie na plus, bo nie zapycha i nie w wysusza. Cena: zapłaciłam za niego 46 zł, w promocji, w Rossmannie.

Krem z filtrem do twarzy

Clinique superdefense SPF 25 


Jest to przeciwzmarszczkowy, nawilżający krem. Ma lekką konsystencję. Zapach trochę chemiczny, ale szybko się ulatnia. Jest bardzo wydajny.

Clinique superdefense SPF 25


Jest to jeden z dwóch kremów z filtrem, który mnie nie zapycha. Przy mojej cerze trudno spotkać taką perełkę. A jednak udało się. Szkoda, że jest drogi. Cena135 zł, w Douglasie.

To moje drugie opakowanie tego kremu. Pierwsze było rok temu. Byłam po 8 mikrodermabrazjach, które rzekomo miały usunąć przebarwienia, ale dałam się nabrać :( O tym będzie później. Po tych zabiegach skórę miałam wyjątkowo wrażliwą, zapychały ją dosłownie wszystkie kremy z filtrem powyżej 20 spf, które używałam. Dobrze że miałam próbki, bo bym zbankrutowała na  tych eksperymentach :) I w końcu natrafiłam na ten krem. Nakładałam go na twarz, po ok. 4 godz. zmywałam i później znowu nakładałam. Dlatego żeby nie zapychał. Działało. Po ok 2 miesiącach od zabiegów skóra, wróciła do normalności. Czyli tendencja do zapychania była trochę mniejsza. I już bez żadnego zmywania mogłam przechodzić cały dzień z tym kremem. Pod koniec dnia w upały, skóra jest trochę przetłuszczona, ale nie wychodzą żadne niespodzianki.

Co do działania przeciwzmarszczkowego, to takowego nie zauważyłam. Skóra jest fajnie nawilżona.

Peelingi do ciała

Dzisiaj będzie o moich ulubionych peelingach do ciała.

Pierwszy to peeling masaż antycellulitowy Lirene

Jest gruboziarnisty. Bardzo fajnie odświeża skórę. I ten zapach, uwielbiam go. Jest wydajny, używam go raz w tygodniu i starcza na ok 2,5 miesiąca. Cena ok 12 zł.

Lirene  peeling masaż antycellulitowy

W między czasie próbowałam innych, i zawsze przeszkadzały mi za małe drobinki, po których nie czułam takiego fajnego efektu. Peeling w tej wersji występuje w innych zapachach, ale ja zdecydowanie najbardziej lubię ten.

Kolejny to peeling domowy

Robię go z oliwy z pestek winogron, tłoczonej na  zimno cena ok 30 zł. i cukru.  Odlewam porcję oliwy, czyli tyle ile potrzebuję na jedno zużycie i dosypuję cukier. Cukru w zależności jaką gęstość chcemy uzyskać.  Również bardzo dobrze ściera. Po prysznicu nie trę ręcznikiem skóry, tylko delikatnie osuszam, później nie potrzebuję już balsamu do ciała. Po umyciu skóra ma delikatną powłoczkę oleju. I jest bardzo miękka w dotyku.

Ta metoda jednak odpada, gdy mam problem ze swędzeniem skóry, zwiastującym nieuchronne pojawienie się rozstępów. Wtedy wolę peeling Lirene po którym mogę nałożyć balsam.

Podsumowując lubię obydwa peelingi. I stosuję je zamiennie. Choć czasami kuszę się na nowości, ale jak do tej pory zawsze skruszona wracam do mojego zgranego duetu.

Odżywka bez splukiwania do włosów

W celach kamuflażu moich sianowatych końcówek uwielbiam używać olejek pielęgnacyjny Gliss Kur hair repair. Cena ok. 30 zł. Jest baardzo wydajny. Używać go można na suche lub mokre włosy.

Gliss Kur hair repair, olejek pielęgnacyjny
Olejek ten nie przyczynia się nawilżenia włosów. Za to rewelacyjnie je wygładza, włosy po nim są gładkie, sprawiają wrażenie dobrze nawilżonych. Używam go zawsze przed suszeniem, lub prostowaniem włosów.   Nakładać go należy w rozsądnych ilościach, żeby nie obciążyć zanadto włosów.

Gdy nie zamieszam prostować ani suszyć włosów, w końce wcieram niewielkie ilości oliwy z pestek winogron. Robię to na wieczór, na wypadek gdyby zdarzyło mi się przesadzić z oliwą.

Pamiętać należy o niefarbowaniu włosów wcześniej naoliwionych, bo kolor może wyjść inny.

Pękający paznokieć u stóp

 Jak pozbyłam się problemu  pękających paznokciu stóp.


Przez 3 lata miałam problem z paznokciami u dużych palców. Płytka paznokcia w połowie pękała i po jakimś czasie odpadała dolna część paznokcia, nie cała, a połowa dolnej części paznokcia. Działo się to na przemian to w jednym, to w drugim paznokciu. Dodatkowo te dwa paznokcie miały nieładny żółty kolor. Gdy pęknięty paznokieć odrósł, to znowu pękał.

Nie miałam pojęcia co się dzieje. Starałam  się bardzo dbać o nie, nakładałam przeróżne odżywki i nic. Byłam oczywiście u dermatologa, a nawet trzech. Grzybica to nie była, miałam robione 2 razy badania na to. Jeden z dermatologów osądził, że to widocznie taka moja uroda, dobre sobie! Pozostali dwaj próbowali różnych rzeczy, a w końcu jak i jeden tak i drugi stwierdzili, że muszę to przeczekać. No to czekałam, czekałam, czekałam, aż w końcu doczekałam pojawienia się w Rossmannie, 3  lata temu mojego cudeńka.

Wspaniałego, cudownego systemu redukującego żółknięcie i odbarwienie paznokci. Cudo nosi nazwę Scholl, Healthy Nails 3 w 1. Cena: ok 30 zł.

Scholl, Healthy Nails 3 w 1 system redukujący żółknięcie i odbarwienia paznokci

Gdy go pierwszy raz zakupiłam, paznokieć znowu dorósł do końca i pękł, ale jeszcze nie odpadł. A że była pełnia lata, ze zgrozą myślałam o wyjściu gdzieś w klapkach. Bo bardzo rzuca się w oczy chodzenie z odpadniętym paznokciem. Więc czym prędzej zabrałam się do renowacji.

Zaczęłam od starcia przebarwień częścią ścierną, która jest na szczycie niebieskiej części. Taki szary punkt widoczny na zdjęciu. Fajnie poschodziły przebarwienia, byłam tym bardzo zaskoczona. Tarłam w szczególności zgrubienie w miejscu pęknięcia, aż płytka była idealnie gładka. Oczywiście przetarłam też pozostałe paznokcie.

2 etap to smarowanie paznokci niebieską częścią. Niebieska część ma zadanie wybielające, końcówka zakończona jest gąbeczką.

3 etap to pomalowanie paznokci przezroczystą końcówką. I gotowe.

Paznokieć oczywiście już nie odpadł. Jeszcze 3 razy pękał to jeden, to drugi. Ale zawsze działały zabiegi cudeńkiem. Później pomimo zaprzestania regularnego użycia, przestały już pękać paznokcie. Teraz używam go najczęściej latem.

Jest przy tym trochę pracy, warstwa z 3 etapu, krótko trzyma się na paznokciu, później schodzi całymi płatami. Przez co nie trzeba używać zmywacza. Ale co tam, nawet nie zaliczam tego do wad, ważne że działa.

21 maja 2012

Maseczki do twarzy

Jest parę maseczek do których zawsze chętnie wracam. Dzisiaj będzie o dwóch z nich.

Pierwsza z maseczek to: Perfecta, głęboko nawilżająca maseczka na twarz, szyję i dekolt. Zawiera sok aloesowy + kwiat pomarańczy. Polecana po 25 r.ż. , do skóry odwodnionej, zmęczonej, o szarym kolorze. Odżywia, niweluje pierwsze zmarszczki. Przywraca gładkość i wypoczęty wygląd. Cena: 1,49.

Perfecta, głęboko nawilżająca maseczka na twarz, szyję i dekolt.


Lubię tą maseczkę, bo naprawdę fajnie nawilża skórę. Producent zaleca po 15-20 minutach nadmiar maseczki wmasować lub usunąć wacikiem. Ale ja ze swoją dużo skłonnością do zapychań, nakładam ją do wchłonięcia, a później zmywam. Zresztą tak jak wszystkie maseczki.
Od jakiegoś czasu używam ją rzadziej. Mam 30 lat, więc moja skóra potrzebuje już trochę więcej niż fajne nawilżenie. Ale zawsze chętnie do niej wracam np. latem, bądź po różnych wysuszających kremowych eksperymentach.

Druga maseczka to: Lirene, Anti Agin odmładzanie, przeciwzmarszczkowa maseczka liftingująca. Zawiera elasto-proteiny, retinol, masło Shea. Polecana od ok. 30 r.ż. Wg producenta: przywraca skórze elastyczność, odpowiednie napięcie, zapewnia efekt liftingu.  Poprawia koloryt skóry, a zmarszczki ulegają spłyceniu. Cena ok. 4 zł.

Lirene, Anti Agin odmładzanie, przeciwzmarszczkowa maseczka liftingująca
 Moją skórę maseczka łagodnie nawilża. Rzeczywiście potrafi delikatnie spłycić zmarszczki, ale to przy regularnym stosowaniu 2 razy w tygodniu. Lubię ją bo mam wrażenie, że rzeczywiści delikatnie odmładza moją skórę. Co prawda mam dopiero 30 lat i głębokich zmarszczek nie mam, ale jak dla mnie jest w sam raz.
Z tej serii używałam również kremu na dzień jako maseczkę. jako krem jest zdecydowanie za ciężki dla mnie, ale jako maseczka, rewelacyjnie.

Koszmarek kosmetyczny

 Trafiło mi się parę kosmetyków, które nie spełniły obietnic, ale to jeszcze nie była by tragedia. Tragedią dla mnie jest pogorszenie stanu skóry, po którym często nie wystarcza zaprzestanie używania. A problemy odczuwane są jeszcze przez jakiś czas.  Na pierwszym niechlubnym miejscu jest:

 Effaclar K, La Roche-Posay 

Według producenta jest to preparat mikrozłuszczający z LHA. Podobno ma pielęgnować i odnawiać tłustą skórę. Ponadto pory ulegają zwężeniu, a odcień skóry jest ujednolicony i rozjaśniony. Po 14 dniach kuracji jest 86% mniej zaskórników. Odblokowuje pory skóry. Można stosować jako bazę pod makijaż, nawilża i matuje.

Effaclar K, La Roche-Posay, preparat mikrozłuszczający z LHA


Skład: aqua, di-c12-13 alkyl malate, cyclohexasiloxane, propylene glycol, aluminum starch octenylsuccinate, peg-100 stearate, glyceryl stearate, salicylic acid, cetyl alcohol, peg-4 laurate, zinc pca, sodium hydroxide, capryloyl salicylic acid, xanthan gum, acrylates/c10-30 alkyl acrylate crosspolymer, iodopropynyl butylcarbamate, peg-4, parfum.


Jako, że mam skórę mieszaną, ciągły problem z zaskórnikami, no i oczywiście przebarwienia.  Przeczytawszy opis i po zachęcie pani z apteki zdecydowałam się na kupno. Miałam "szczęście", bo w promocji dołączony był również żel do mycia twarzy Effaclar. Cena zestawu: 60 zł.

Na początek zacznę od żelu. Zapach naprawdę okropny, nawet nie wiem do czego go porównać. Po 2 tygodniach używania, z nastawieniem, że może wzmocni "dobroczynne" działanie Effaclaru. Odłożyłam go na bok, a po drugim podejściu wyrzuciłam do kosza. Prócz tego, że okropnie pachniał, zupełnie nic nie robił.

A teraz o kremie. Ma lekką konsystencję, nie zapycha, ale... Po paru dniach używania, wyskoczyło mi parę bolących pryszczy, takie gródki. Później było ich jeszcze więcej. Czytałam sporo opinii o tym kremie, dużo dziewczyn pisało że po czasie pryszcze schodzą, a pojawia się piękna gładka skóra. Więc czekałam 1.5 miesiąca i zaprzestałam używania. Po miesiącu moja skóra wróciła do normalności. Wtedy zdecydowałam się na jeszcze jedno, podejście, ostatnie. Niestety znowu to samo. Już więcej razy na pewno nie będę próbować.

15 maja 2012

Pękający paznokieć

 Jak pozbyłam się problemu  pękających paznokci


Przez 3 lata miałam problem z paznokciami u dużych palców. Płytka paznokcia w połowie pękała i po jakimś czasie odpadał dolna część paznokcia, nie cała, a połowa dolnej części paznokcia. Działo się to na przemian to w jednym, to w drugim paznokciu. Dodatkowo te dwa paznokcie miały nieładny żółty kolor. Gdy pęknięty paznokieć odrósł, to znowu pękał.

Nie miałam pojęcia co się dzieje. Starałam  się bardzo dbać o nie, nakładałam przeróżne odżywki i nic. Byłam oczywiście u dermatologa, a nawet trzech. Grzybica to nie była, miałam robione 2 razy badania na to. Jeden z dermatologów osądził, że to widocznie taka moja uroda, dobre sobie! Pozostali dwaj próbowali różnych rzeczy, a w końcu jak i jeden tak i drugi stwierdzili, że muszę to przeczekać. No to czekałam, czekałam, czekałam, aż w końcu doczekałam pojawienia się w Rossmannie, 3  lata temu mojego cudeńka.

Wspaniałego, cudownego systemu redukującego żółknięcie i odbarwienie paznokci. Cudo nosi nazwę Healthy Nails 3 w 1. Cena: ok 30 zł.

Gdy go pierwszy raz zakupiłam, paznokieć znowu dorósł do końca i pękł, ale jeszcze nie odpadł. A że była pełnia lata, ze zgrozą myślałam o wyjściu gdzieś w klapkach. Bo bardzo rzuca się w oczy chodzenie z odpadniętym paznokciem. Więc czym prędzej zabrałam się do renowacji.

Zaczęłam od starcia przebarwień częścią ścierną, która jest na szczycie niebieskiej części. Taki szary punkt widoczny na zdjęciu. Fajnie poschodziły przebarwienia, byłam tym bardzo zaskoczona. Tarłam w szczególności zgrubienie w miejscu pęknięcia, aż płytka była idealnie gładka. Oczywiście przetarłam też pozostałe paznokcie.

2 etap to smarowanie paznokci niebieską częścią. Niebieska część ma zadanie wybielające, końcówka zakończona jest gąbeczką.

3 etap to pomalowanie paznokci przezroczystą końcówką. I gotowe.

Paznokieć oczywiście już nie odpadł. Jeszcze 3 razy pękał to jeden, to drugi. Ale zawsze działały zabiegi cudeńkiem. Później pomimo zaprzestania regularnego użycia, przestały już pękać paznokcie. Teraz używam go najczęściej latem.

Jest przy tym trochę pracy, warstwa z 3 etapu, krótko trzyma się na paznokciu, później schodzi całymi płatami. Przez co nie trzeba używać zmywacza. Ale co tam, nawet nie zaliczam tego do wad, ważne że działa.

Pielęgnacja stóp

Moje stópki smaruje codziennie balsamem do ciała, a 2 razy w miesiącu robię solidny peeling i smaruję silniejszym kremem. Efekty są fajne. Chociaż jak sobie odpuszczę na jakiś czas peeling-owanie to później ciężko zlikwidować twardszą skórę na obrzeżkach pięt.  Poza tym na początek wiosny i pod koniec lata chodzę na pedicure i manicure do kosmetyczki.

Zawsze używam złuszczający peeling do stóp Scholl. Cena ok. 20 zł. Jest bardzo wydajny. Ja kupuję go zawsze raz w roku, w okolicach wiosny, wtedy najczęściej są na niego promocje. Ma gęstą konsystencję, ale łatwo rozsmarowuje się go na stopach. W składzie ma kwasy owocowe AHA, myślę że to właśnie dzięki nim, tak rewelacyjnie ściera naskórek.

Scholl złuszczający peeling do stóp


Peeling nakładam na suche stopy, po nasmarowaniu odczekuję chwilę i trę stopy. Zawsze nakładam rękawiczki, bo bez nich miałam problemy ze skórą na dłoniach. Była przez parę dni przesuszona i nadwrażliwa. Po wytarciu (nie wiem jak to inaczej nazwać) peelingu, używam jeszcze tarki do stóp. Cena ok. 10 zł, w Rossmannie.

Tarka do stóp

Wcześniej używałam pumeksu, ale tarka jest zdecydowanie wygodniejsza. A poza tym jest łagodniejsza, co jest lepsze dla moich stóp po tak intensywnym peelingu.

Po umyciu i osuszeniu, stopy są trochę szorstkie w dotyku, i dobrze przygotowane na nałożenie kremu.Na koniec nakładam, krem Scholl na pękające pięty.  Cena ok. 25 zł. Lubię ten krem, bo idealnie odżywia skórę. Przeważnie używam go jeszcze 2-3 dni po peelingu.

Scholl na pękające pięty


Peeling i krem to jedyne kosmetyki, które dzielę z moim mężem :)

W następnym poście opiszę moją pielęgnację paznokci u stóp.

14 maja 2012

Odżywki do paznokci

Ze wszystkich odżywek jakich używałam najbardziej polubiłam, Sally Hansen diamond strength. Cena: ok 30 zł w Douglasie.

Sally Hansen diamond strength
Lubię ją, chociaż nie jest bez wad . Jest mało wydajna, co przy tak wysokiej cenie stanowi problem. Jedna buteleczka przy malowaniu 2 lub  3 razy w tygodniu, starcza na około 3 tygodnie. Ciężko zużyć opakowanie do końca, bo przy końcówce gęstnieje, a poza tym pędzelek nie sięga do dna.  Na paznokciach wytrzymuje ok 3 dni, w porywach 4, ale to rzadkość. Rzadko kiedy zmywałam ją zmywaczem, ponieważ po dłuższej kąpieli schodzi płatami.

Jednak pomimo wszystko lubię ją, bo dzięki niej paznokcie przestały się rozdwajać. Szkoda, że efekt utrzymuje się krótko, bo około 2-3 tygodni, po ostatnim użyciu.

Kolejna to diamentowa odżywka Eveline . Cena ok. 12 zł. Bardzo wydajna i trwała.

diamentowa odżywka Eveline
Po dwukrotnym pomalowaniu daje piękny, delikatny mleczy kolor. Bardzo dobrze trzyma się na paznokciach. Co do efektów odżywiających: mam wrażenie, że paznokcie rosną, po niej szybciej. W porównaniu do Sally Hansen gorzej radzi sobie z rozdwajaniem paznokci, jednak efekt nie jest najgorszy.

Jako ostatni to lakier Miss Sporty 5 do french manicure. Cena: ok. 6 zł. w Rossmannie. Nie jest to co prawda odżywka, a lakier, ale opiszę tutaj bo nie ma na razie wątku o lakierach.

Lakier Miss Sporty 5
Bardzo lubię ten lakier, za delikatny mleczno- różowy kolor na paznokciach. Lakier utrzymuje się około 5 dni przy pojedynczej warstwie.

Odkąd zaczęłam pić regularnie witaminę C, o tym Tutaj. Nie mam już problemów z rozdwajaniem paznokci. Jednak nadal używam przemiennie Eveline i Miss sporty, ze względu na ładne delikatne kolory.

Moje paznokcie

Paznokcie u rąk mam, a w zasadzie miałam wieczne rozdwojone. Używałam wielu odżywek, efekt był ale tylko przez okres ich używania.

Parę miesięcy temu byłam u lekarza. Który polecił mi piecie witaminy C 100 mg dziennie, na zupełnie inny problem. Z ogromnym zaskoczeniem zauważyłam że paznokcie, pomimo nie używania żadnych odżywek w tym okresie, po prostu przestały się rozdwajać. Teraz piję ją przez ok 15 dni w miesiącu. I efekt się utrzymuje :))

Maski do włosów

Od niedługiego czasu używam maskę domową KLIK., i coraz bardziej jestem zadowolona z efektów. Chociaż nie są one tak spektakularne i szybkie, jak w przypadku masek drogeryjnych. Włosy po zmyciu domowej maski są toporne w rozczesywaniu, pomagam sobie niewielką ilością oliwy z pestek winogron (naprawdę niewielką ilością), ponieważ jest mniej tłusta od oliwy z oliwek. Ale efekty które są, nie znikają magiczne po umyciu włosów. Zaczynam naprawdę lubić tą maskę, za coraz większą poprawę kondycji moich włosów. Chociaż na sianowate końce nie pomaga.

Jednak pomimo wszystko lubię raz w tygodniu nałożyć którąś z niżej opisanych masek i poczuć "efekt" lub efekt (tego jeszcze nie jestem pewna) odrazu.

Ze wszystkich drogeryjnych masek do włosów, najbardziej polubiłam trzy. Po próbach nowości, zawsze wracam do tej trójki. Masek używam raz w tygodniu, a w między czasie, maskę domową.
A poza tym w sianowate końce (włosy po dwóch dekoloryzacjach) wcieram oliwę z pestek winogron. Ale mojemu sianku, chyba nie pomoże już nic, tylko ścięcie :( Przynajmniej tak mówi moja fryzjerka. 

Jako pierwsza, co nie oznacza najlepsza, bo wszystkie są równie dobre.

L'oreal elseve cement-ceramid 

Zawiera skoncentrowane serum odbudowujące Cement - Ceramidu. Zwiększa odporność i uszczelnia łuski włosow, by stały się mocniejsze. Cena: ok 22 zł

L'oreal elseve cement-ceramid, maska do włosów

Mam wrażenie, że naprawdę coś robi z włosami. Włosy po umyciu szamponem, osuszam delikatnie ręcznikiem, i omijając skórę głowy nakładam tylko na włosy.  Podwójną porcję na sianowate końce, licząc jednak na cud :)). Włosy spinam spinką i chodzę tak kilkanaście minut. Włosy po umyciu są gładziutkie, fajnie się rozczesują.

Kolejną maską jest również L'oreal, ale elseve total repair, w białym opakowaniu.

Trzecia z masek to Gliss Kur hair repair, włosy suche i zniszczone


Gliss Kur hair repair 19, włosy suche i zniszczone

Efekty działania tych masek są takie same, więc nie opisuję ich z osobna, żeby się nie powtarzać.

Masek, czy odżywek nigdy nie nakładam bezpośrednio na skórę głowy, ponieważ powoduje to szybkie przetłuszczenie włosów. Już na następny dzień rano obudziła bym się z tłustymi włosami.

11 maja 2012

Ujędrnianie biustu

Zasadniczo nie mam z tym wielkich problemów, bo biust mam nieduży. Ale przy wahaniach wagi, które czasami mi się zdarzają :) Piersi robią się mniej jędrne. Wtedy ratuję się moim ulubionym balsamem. Jest to:

Nivelazione liftingujące serum ujędrniające biust. 


Ma rzadką konsystencję, przez co jest wydajny. Fajnie pachnie. Dobrze nawilża. A przede wszystkim doskonale ujędrnia. Cena: ok 20 w Rossmannie.

Nivelazione liftingujące serum ujędrniające biust
Jest to mój ulubiony balsam do biustu. Wcześniej zanim go odkryłam używałam:

 L'Oreal Nutrilift


L'Oreal Nutrilift mleczko przeciw wysuszaniu skóry 24 h
Działa tak samo dobrze jak Nivelazione. Również dobrze nawilża i ujędrnia. Zniechęca mnie do niego cena i opakowanie, które ciężko zużyć do końca. Cena ok 33 zł.

Wcześniej zanim spróbowałam jakiegokolwiek kremu, ćwiczyłam. Efekty były po jakimś czasie. Na ćwiczenia poświęcałam ok 15 minut dziennie. Ale jak zobaczyłam, że efekt ten sam po kremie. Zdecydowałam się z wygody na krem :)

Peeling enzymatyczny

Mój ulubiony peeling enzymatyczny jest z Dax Cosmetics Perfecta z minerałami morskimi + enzym z papai. Cena ok 12 zł

Dax Cosmetics Perfecta z minerałami morskimi + enzym z papai
Lubię ten peeling, bo jest jedyny spośród wielu których próbowałam, który mi odpowiada. Chociaż nie jest bez wad. 

Kiedyś zafascynowana byłam peelingami gruboziarnistymi, po których miałam wrażenie, że rzeczywiście pozbyłam się starego naskórka. Do czasu aż kosmetyczka odradziła mi stosowanie peelingów drobno czy gruboziarnistych ze względu na problematyczną cerę . Od tamtej pory stosowałam wiele peelingów enzymatycznych. Po których nie było co prawda tak spektakularnych efektów, ale stan mojej cery nieco się poprawił. Chyba rzeczywiście tarcie twarzy  tymi drobinkami niepotrzebnie podrażniało moją cerę i przyczyniało się do nadmiernej produkcji sebum. Ostatecznie stanęło na tym peelingu. Chociaż jak widzę w drogerii jakąś nowość chętnie się na nią kuszę, w poszukiwaniu ideału.

Skóra po tym peelingu jest gładka, świeża. Denerwuje mnie tylko ta nienaturalna gładkość cery. Która znika po ponownym umyciu twarzy żelem, czyli to nie jest jakieś prawdziwe nawilżenie czy gładkość. A sylikony, albo nie wiem co jeszcze. Po umyciu twarzy widać że skóra jest fajnie oczyszczona.  Mój ideał to takie oczyszczanie twarzy, jak po tym peelingu, a bez tej sztucznej gładkości. Na razie przy nim zostaje, ale nadal szukam ideału.

Demakijaż

Do zmywania makijażu niezmiennie od ponad roku używam:
 

Micelarny płyn do demakijażu oczu i twarzy AA

Cena ok. 11 zł. Jedno opakowanie starcza na około 3 miesiące.  Konsystencję ma wodnistą. Nie lepi się.  Przyjemnie pachnie i doskonale zmywa makijaż.

Micelarny płyn do demakijażu oczu i twarzy AA


Twarz najpierw myję żelem do mycia twarzy, później resztki domywam tym tonikiem. Ponownie myję twarz. Żeby usunąć delikatny osad toniku.  I nakładam krem.


Żele do mycia twarzy

Od jakiegoś miesiąca myję twarz żelem dla dzieci "Johnson's baby łagodny płyn do mycia ciała i włosów 3w1". Jest baaardzo wydajny, bardzo delikatnie pachnie. I do tego jest niedrogi. Cena: ok 15 zł w Rossmannie za 500 ml !
Johnson's baby łagodny płyn do mycia ciała i włosów 3w1

Żel ten dzielę z moim dzieckiem :) Bardzo lubię myć nim twarz. Dobrze radzi sobie ze zmyciem nadmiaru sebum. Nie wysusza i nie zostawia nienaturalnie gładkiej twarzy. Ze zmyciem podkładu jest trochę gorzej, ale latem nie używam. Więc jak dla mnie na sezon letni może być.

Poza tym myję nim całe ciało, dobrze zmywa wcześniej nałożone kremy. Skóra po nim jest dobrze oczyszczona, bez silikonowego poślizgu. Używam go też do higieny intymnej.

Jestem z tego żelu bardzo zadowolona. Chociaż jesienią i zimą przerzucę się na Sorayę Kuracja dotleniająca- żel do mycia twarzy.
Przede wszystkim dlatego że lepiej zmywa podkład.
Soraya Kuracja dotleniająca- żel do mycia twarzy.

To mój ulubiony żel do mycia twarzy. Nie szczypie w oczy, nie wysusza. Bardzo dobrze radzi sobie ze zmyciem makijażu. Po umyciu, oczy wystarczy tylko delikatnie przemyć wacikiem i gotowe. Cena ok 12 zł.

Nie polecam zielonej wersji tego toniku Matującego. Bardzo wysusza cerę, co po dłuższym czasie owocuje wysypem pryszczy.

Z serii dotleniającej miałam wszystkie produkty. Najgorzej wspominam tonik, cera po nim niemiłosiernie się lepi. Krem z tej serii na dzień jest zdecydowanie za ciężki jak na moją cerę. Natomiast maseczka do twarzy jest boska.

9 maja 2012

Nivea Visage matujący

Kolejny dobry krem, chociaż nie tak dobry jak poprzednik to Nivea Visage matujący krem do cery mieszanej SPF 8 (stara wersja).



Nie zapychał. Nie wysuszał.  Skóra po nim nie świeciła się, więc spokojnie mogłam używać go na dzień. Bardzo delikatnie nawilżał. Cena: ok 18 zł. Nową wersję używam obecnie na dzień, opiszę w dziale kremy z filtrem.

Moi ulubieńcy


Czyli kremy które się sprawdziły, tzn. na pewno mnie nie zapchały. Dla mnie to już jest ogromny plus. A niektóre zrobiły coś więcej.

Jako pierwszy i najlepszy jak do tej pory to:

 L'Oreal na dzień Kod Młodości

 L'Oreal Kod Młodości na dzień


Ma dość lekką konsystencję. Na pewno nie zapycha. Fajnie nawilża. Jest to w zasadzie jedyny krem po którym jest zauważalna różnica w kondycji skóry. Używam go na noc, bo skóra po nim delikatnie się świeci. Ogromnym zaskoczeniem było wygładzenie delikatnych zmarszczek między brwiami (miałam tylko te dwie). Zdecydowanie jest to mój faworyt. Słoiczek ma się ku końcowi, zrobię przerwę i ma pewno do niego wrócę. Jedno opakowanie starczyło mi na niecałe 2 miesiące codziennego stosowania, twarzy, szyi i czasami dekoltu. Cena ok. 40 zł w promocji, w Rossmannie

W dalszej kolejności są:

2. Nivea visage matujący
3. Olat Total Effects do cery tłustej i mieszanej
4. Clinique superdefense spf 25
5.  Nivea Q10 Plus krem nawilżający na dzień do cery mieszanej.

Opiszę je w późniejszych postach.

Mój typ cery

Mam cerę mieszaną. Z  DUŻĄ tendencją do przetłuszczania w strefie T. Szybko się zanieczyszcza. Co jakiś czas pojawiają się pryszcze gdzieniegdzie, pomimo tego, że mam już 30 lat. Zmarszczek niem mam głębokich. Wśród kremów, szukam takich, które nawilżą, a nie wysuszą, bo skóra mieszana wbrew pozorom potrzebuje nawilżenia. A poza tym, zapobiegną zmarszczkom. Wybierając krem decyduję się na wersję na dzień, bo po tych "na noc, zawsze budzę się pryszczata jak nastolatka. 

Znaleźć krem, który mnie nie "zapcha", a do tego coś zrobi z moją cerą. To jak szukanie igły w stogu siana. No, ale parę razy udało mi się. W dalszych postach opiszę moich faworytów i moje koszmarki kosmetyczne.

Mój ulubiony balsam do ciała

Skórę, zwłaszcza na nogach mam bardzo suchą, którą naprawdę ciężko nawilżyć. Do tego jeszcze rogowacenie okołomieszkowe.  Na łydkach mam mnóstwo malutkich czarnych i lekko czerwonych kropeczek. Skóra w dotyku jest szorstka.

Do tej pory z kremów kupnych, najlepiej radził sobie Pilarix. Kupowałam go a aptece. Ale wychodzi dość drogo, w przypadku smarowania całych nóg. Cena ok. 20 zł za 100 ml. I jest mało wydajny.

 Z kremów drogeryjnych najlepiej wypadała neutrogena do suchej i swędzącej skóry. Od jakiegoś czasu nie mogę jej nigdzie kupić. Chyba wycofali :(   Dobrze sprawdzała się również Mustella dla kobiet w ciąży, ale stara wersja. Ta nowa na mnie nie działa.  Później odkryłam Garnier z mocznikiem 5%. Ten z kolei świetnie radził sobie z rogowaceniem, ale zostawiał lepką warstwę na skórze. Imitującą nawilżenie, które magicznie znikało po kąpieli. Podobny efekt był po balsamie Nivea wygładzającym.

Ok. dwa miesiące temu przeczytałam przepis na balsam do ciała domowej roboty. No prawie domowej .. Obecnie używam go do całego ciała, i na włosy jako maskę! Jest świetny. Oto przepis na porcję kremu, czyli tyle ile potrzeba do jednego smarowania.

-    Jako bazy używam balsamu bez parafiny i gliceryny wysoko w składzie. To właśnie m.in. one przyczyniają się do tworzenia lepkiej warstwy na skórze utrudniającej wchłonięcie wartościowych składników w kremie. Używam balsamu do ciał dla dzieci Baby smile z Schleckera (tylko nie ten z misiem na obrazku, a z dzieckiem). Cena: 6 zł

-     5 kropel wit. A ok 6 zł
-     5 kropel wit. E ok 9 zł
-     5 kropel wit. C, np Cebion ok 15 zł, lub Juvit ok 9 zł
-     małe opakowanie po kremie gdzie przelewam krem.


domowy balsam do ciała


Krem ten pomaga mi również na swędzenie skóry, nieuchronnie zapowiadające pojawienie się rozstępów. O tym, że jest to zapowiedź rozstępów, przekonałam się parę lat temu, gdy ze stresów schudłam w krótkim czasie parę kilo. Skóra na nogach swędziała mnie bardzo. Niczym nie mogłam tego zasmarować, po paru dniach wyszły te przebrzydłe rozstępy.

Później te swędzenie pojawiło się w ciąży, poradziła sobie z tym Mustella, ale stara wersja. Po ciąży ratowałam się Neutrogeną, której też już nie ma. A w tym roku ratuje się tym balsamem z witaminkami. Skóra po balsamie jest tłusta, krem wsiąka powoli. Jest to minus dlatego szukam zamiennika dla bazy. Ale na drugi dzień jest nawilżona, nie śliska.  Balsamu tego nie mogą na pewno używać ciążówki, bo jest wit. A.


Najtrudniejszy pierwszy post


Najpierw chciałam założyć zeszyt z listą kosmetyków, które się sprawdziły, do których warto wrócić. A o których lepiej zapomnieć. Oraz z listą domowych sposobów na dbanie o urodę, które zaczynam odkrywać.

 Ostatecznie postanowiłam zrobić to w formie bloga. Do postów postaram się wstawiać zdjęcia opisywanych kosmetyków. 

Popularne posty