Effaclar K, La Roche-Posay
Według producenta jest to preparat mikrozłuszczający z LHA. Podobno ma pielęgnować i odnawiać tłustą skórę. Ponadto pory ulegają zwężeniu, a odcień skóry jest ujednolicony i rozjaśniony. Po 14 dniach kuracji jest 86% mniej zaskórników. Odblokowuje pory skóry. Można stosować jako bazę pod makijaż, nawilża i matuje.Skład: aqua, di-c12-13 alkyl malate, cyclohexasiloxane, propylene glycol, aluminum starch octenylsuccinate, peg-100 stearate, glyceryl stearate, salicylic acid, cetyl alcohol, peg-4 laurate, zinc pca, sodium hydroxide, capryloyl salicylic acid, xanthan gum, acrylates/c10-30 alkyl acrylate crosspolymer, iodopropynyl butylcarbamate, peg-4, parfum.
Jako, że mam skórę mieszaną, ciągły problem z zaskórnikami, no i oczywiście przebarwienia. Przeczytawszy opis i po zachęcie pani z apteki zdecydowałam się na kupno. Miałam "szczęście", bo w promocji dołączony był również żel do mycia twarzy Effaclar. Cena zestawu: 60 zł.
Na początek zacznę od żelu. Zapach naprawdę okropny, nawet nie wiem do czego go porównać. Po 2 tygodniach używania, z nastawieniem, że może wzmocni "dobroczynne" działanie Effaclaru. Odłożyłam go na bok, a po drugim podejściu wyrzuciłam do kosza. Prócz tego, że okropnie pachniał, zupełnie nic nie robił.
A teraz o kremie. Ma lekką konsystencję, nie zapycha, ale... Po paru dniach używania, wyskoczyło mi parę bolących pryszczy, takie gródki. Później było ich jeszcze więcej. Czytałam sporo opinii o tym kremie, dużo dziewczyn pisało że po czasie pryszcze schodzą, a pojawia się piękna gładka skóra. Więc czekałam 1.5 miesiąca i zaprzestałam używania. Po miesiącu moja skóra wróciła do normalności. Wtedy zdecydowałam się na jeszcze jedno, podejście, ostatnie. Niestety znowu to samo. Już więcej razy na pewno nie będę próbować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz